• Aktualność
  •  
  •  

Literackie podróże, małe i duże

"Wyspa na końcu świata"

Niektóre motyle żyją jeden dzień, inne tydzień, a jeszcze inne miesiąc.
Ale każdego dnia żyją pełnią życia. Dzięki nim świat jest piękniejszy,
nawet jeśli spędzą na nim tylko krótką chwilę.

                                                                            (fragment z książki) 

Rok 1906, wyspa Culion na Filipinach. Odległe miejsce i odległy czas. Jednak opowieść, której inspiracją są prawdziwe wydarzenia sprzed ponad wieku, znacznie wykracza poza te granice.

Świat nie zmienił się aż tak bardzo, jak nam się wydaje. Problemy nietolerancji i wykluczenia są nadal aktualne. Na wyspie Culion pozostała już pamięć o ludziach, których tutaj kiedyś przesiedlono w imię „wyższego dobra”. Minione wydarzenia stanowią tło dla niezwykłej powieści Kiran Millwood Hargrave, która poruszając tak istotne dla każdego z nas tematy, potrafiła stworzyć powieść pełną ciepła i magii, pokazując nam niejednoznaczność tego świata. A wyjątkowości tej historii nadają motyle, które pozwolą nam spojrzeć na wszystko jeszcze inaczej i odkrywać tę historię warstwa po warstwie. 

Jeśli chcecie się przekonać jak ogromna siła tkwi w Miłości, jak ważna jest Przyjaźń, jak dostrzegać dobro i piękno, tam gdzie z pozoru go nie ma – sięgnijcie po "Wyspę na końcu świata" Kiran Millwood Hargrave od Wydawnictwa Literackiego.

Więcej o książce w filmiku.
 


Witam serdecznie i zapraszam Was na spotkanie z wyjątkową książką Kiran Millwood Hargrave „Wyspa na końcu świata".

Są powieści, które pozostają z nami na dłużej i pozostawiają po sobie ślad i to właśnie jedna z nich.  Szczególnie polecam ją młodzieży, ale również dorosłym.

Sięgając  po nią, przenosimy się do roku 1906 na Filipiny, w miejsce wydawałoby się bajeczne, gdzie jednak nikt z własnej woli nie chciałby się znaleźć. Ci, którzy tu trafiają prawdopodobnie już nigdy nie powrócą do świata i bliskich od których zostali zabrani. To wyspa Culion. Co ciekawe, owa wyspa nie jest wytworem wyobraźni pisarki, ale istnieje naprawdę. Tutaj w latach 1906 -1998 znajdowała się największa na świecie kolonia ludzi trędowatych.  

Na kanwie tamtych wydarzeń autorka tworzy nową historię, która jest opowieścią 12 letniej dziewczynki Amihan, mieszkającej tutaj z ukochaną matką Naney. Ami nie zna innego świata, bo urodziła się już na wyspie. Nie jest też jak jej mama - „dotknięta”, bo tak określają siebie mieszkańcy wyspy. Wszyscy, mimo sytuacji w jakiej się znaleźli wbrew pozorom wiodą spokojne i szczęśliwe życie, do czasu pojawienia się na wyspie urzędnika z Manilli – pana Zamory. Zarządzenia jakie wprowadza, ponownie burzą z takim trudem poskładany przez nich świat. Na wyspie wydzielone zostają strefy Sano  i Leproso (dla czystych i dotkniętych), a zdrowe dzieci zostają zabrane rodzicom i przeniesione na odległą wyspę Coron, gdzie w sierocińcu pod opieką bezdusznego Zamorry będą musiały się zmierzyć z niesprawiedliwością, odrzuceniem przez rówieśników, samotnością.

Ami ogromnie tęskni za mamą. Obie łączy wyjątkowa więź, nie wyobrażały sobie bez siebie życia. W Amihan ciągle żywe pozostaje ich wspólne marzenie, aby kiedyś na wyspie zamieszkały motyle, dla których obie sadziły w ogrodzie kwiaty. Na szczęście spotka tu bratnią duszę, dziewczynkę o imieniu Mariposa. Miłość i przyjaźń sprawią, że Ami, Kidlat i Mariposa znajdą w sobie siłę aby podjąć decyzję o ucieczce. Rozpoczyna się walka z czasem. Jaki los spotka uciekinierów? Czy Ami zobaczy jeszcze ukochaną mamę? Gdzie zawiedzie Ami marzenie o motylach? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w „Wyspie ma końcu świata”. 

Autorka buduje powieść na zasadzie kontrastów, a jej bohaterowie  to postacie wyraziste, które wzbudzają w nas cały szereg emocji. Sama Amihan staje się nam bliska właśnie przez to, że jest prawdziwa, niewyidealizowana. To za co możemy podziwiać główną bohaterkę, to jej sposób patrzenia na świat, umiejętność cieszenia się z rzeczy na pozór zwykłych i dostrzeganie w nich piękna oraz niezwykłości – co jest tak naturalne właśnie dla dzieci. Przedstawiony świat nie jest jednoznaczny i czarno-biały. Zło istnieje obok dobra, ale tak jak w imię dobra możemy czynić zło, tak samo zło, może być przekute w coś dobrego.

Powieść Hargrave wprowadza nas  w świat wartości. To lekcja szacunku, tolerancji, otwarcia na drugiego człowieka, oswojenia inności a nie strachu przed nią, który prowadzi do czynów niegodnych człowieka. 

Autorka podejmuje niezwykle ważne a nawet  trudne tematy, ale ujmuje je w sposób niezwykły, wykorzystując w swojej narracji  język symboli. Przewijający się przez całą powieść motyw motyli uosłabiających piękno, wolność, radość– nadaje jej magiczny, a wręcz baśniowy charakter, mimo że nie znajdziemy tu typowych elementów magii.

To wszystko czyni te historię uniwersalną i daje możliwość odczytywania jej na wielu poziomach. To piękna, poruszająca, ale również bardzo ciepła opowieść, która skłoni Was do wielu refleksji nad tym co w życiu jest naprawdę ważne.

Nie bójcie się takich literackich wyzwań. Polecam!