• Aktualność Relacje
  •  
  •  

Klub Poszukiwaczy Historii Niepołomic

„Moja…, nasza… rzeka Wisła”

Na listopadowym spotkaniu Klubu Poszukiwaczy Historii Niepołomic poruszyliśmy temat „rzekę”, a mianowicie historię Wisły. Opowiadał nam o niej Zygmunt Ponikiewicz, który nie dość, że mieszka nad samą Wisłą i jest z nią od dziecka związany, to jej historia pasjonuje go od dawna.

Zygmunt Ponikiewicz mieszka dokładnie na „setce”, czyli na setnym kilometrze szlaku żeglownego Wisły, stąd też przezwisko „Zygmunt Setka”. Kiedyś to miejsce (Pasternik) było samodzielną wioską leżącą pod Niepołomicami. Wszyscy kiedyś żyli tu z Wisły. Podgrabie, Pasternik, Stary Pasternik, Kółko, Jazy, Świdowa – wszystkim aż po Koźlicę dawała pracę rzeka. „Do czasów wybudowania Huty nie było tu żadnego przemysłu, a rolnictwo działało kiepsko. Wisła dawała jedzenie i pieniądze”.

Na rzece działał przewóz, galarami spławiano sól i inne towary. Z Wisły wydobywano również żwir, który wykorzystywano do prac budowlanych. Rzeka była również drogą migracji, ale przede wszystkim kształtowała krajobraz. Działo się tak dlatego, że często zmieniała koryto, a przez to rodzina pana Zygmunta raz mieszkała po prawej, a raz po jej lewej stronie. 
Wisła często wylewała dlatego też już w czasach austriackich rozpoczęto budowę nowych wałów zabezpieczających brzegi oraz uregulowano jej bieg. Nastąpiło to po powodzi w 1903 r. Na początku XX w. przy budowie wałów wiślanych pracowali ludzie z całych Niepołomic. Praca była dobrze wynagradzana przez lokalne władze, toteż niepołomiczanie nie musieli wyjeżdżać do Prus, Saksonii i innych krajów „za chlebem”.

Biegnąca wzdłuż Wisły ulica Portowa najdłuższa w Niepołomicach) nazywana była też ulicą Kapitanów, ponieważ przy niej mieszkali tutejsi kapitanowie żeglugi śródlądowej, m.in. Stanisław Grodowski, Stanisław Nagięć i pan Szewczyk. Statek kapitana Grodowskiego – dziadka pana Zygmunta pływał codziennie z Krakowa do Korczyna i z powrotem. 
„Przesiąkałem Wisłą. Wszyscyśmy tu z niej żyli. Nasłuchiwałem historii dziadka – opowiadał o świecie, o którym mogłem tylko marzyć. Zawsze ciekawiło mnie, co w nim widział, co znajduje się dalej niż najbliższe zakole. Od małego marzyłem, żeby przepłynąć Wisłę. A wyglądała ona kiedyś inaczej.” – mówił Zygmunt Ponikiewicz na spotkaniu Klubu, dzieląc się wspomnieniami. 

W drugiej części spotkania nasz gość opowiedział o swoich wyprawach wiślanych, o swoim dziecięcym marzeniu, które się spełniło. Jedna z tych właśnie wypraw zawiodła go nawet do Orleanu we Francji i trwała pięć miesięcy. 

Ta pasja trwa już wiele lat, a ostatni rejs miał miejsce w tym roku. Wspólnie z żoną Basią popłynęli na Festiwal Wisły w Toruniu. Festiwal Wisły jest wydarzeniem pokazującym piękno, charakter Królowej Rzek, tradycję żeglugi rzecznej oraz nadwiślańską kulturę i rzemiosło. Prezentują się tam tradycyjne łodzie i statki rzeczne,  a wszystko to pod hasłem “Spotkajmy się na Wiśle!”. W 2022 roku Festiwal Wisły rozpoczął się 12 sierpnia we Włocławku, następnie 14 sierpnia festiwalowa armada przepłynęła do Torunia. Impreza obfitowała w wiele atrakcji, m.in. spotkania z ciekawymi ludźmi, parady dzienne i wieczorne, koncerty zespołów szantowych i inne. Na spotkaniu mieliśmy okazję obejrzeć zdjęcia i filmy z tego wydarzenia, a także posłuchać relacji z całej podróży od Niepołomic, aż po Toruń.

Na uwagę zasługuje również łódka, którą płynęli państwo Ponikiewiczowie. Wybudowana została w Kłudziu (jest to przysiółek Solca nad Wisłą) i nazywa się ZORAZA. Nazwa pochodzi od przerywnika w starej przyśpiewce, który tak przypadł do gustu panu Zygmuntowi, że nazwał nim swoją ukochaną łódkę.
Chopoki, chopoki spod Świętego Krzyża,
Pocoście ta tu przyszli, aż do Sandomirza.
Zoraza, zoraza